– Transplantacja nikogo nie traumatyzuje i nie krzywdzi. Przekroczenie granicy lęku i niewiedzy jest najtrudniejszym zadaniem. Dawstwo daje poczucie, że zrobiłem coś ważnego, daje siłę dawcy, że skoro potrafił przełamać strach, przezwyciężyć lęki, to może zrobić w życiu jeszcze więcej – uważa doktor nauk humanistycznych Mateusz Zatorski, psycholog kliniczny z Poznania. O dawstwie narządów od żywych dawców rozmawiano 28 października w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach. W otwartym spotkaniu wzięli udział: pracownicy placówki, pacjenci i osoby zainteresowane tematyką transplantologii.
Dr hab. med. Maciej Kosieradzki, konsultant regionalny w dziedzinie transplantologii oraz prezes Polskiej Unii Medycyny Transplantacyjnej przyznaje, że obecnie w Polsce przeszczepy od dawców żywych stanowią dosyć wąski margines działalności transplantacyjnej. Zaledwie 5% z 1000 przeszczepianych rocznie w Polsce nerek pochodzi od dawcy żywego, tak jak około 10% wątrób.
W zeszłym roku w regionie świętokrzyskim doszło do dwóch przeszczepień od żywych dawców – fragmentu wątroby i jednej nerki.
Przyczyn małej popularności przeszczepień od dawców żywych jest, w opinii Macieja Kosieradzkiego, kilka. Wchodzą tu w grę kwestie emocjonalne – biorcy nie chcą z reguły narażać najbliższych osób, poza tym – jak twierdzi konsultant – w promocję tej metody leczenia, nie angażują się lekarze, a kolejka dializowanych, oczekujących na przeszczep nerki jest w Polsce zbyt krótka i zafałszowana.
Dr Mateusz Zatorski opowiada, że dawstwo daje człowiekowi niezwykłe poczucie, że skoro zrobił w życiu coś, co wymagało świadomej mobilizacji, to jest w stanie spróbować czegoś jeszcze innego, wyjątkowego. Zauważa, że ogromną wartością transplantacji jest to, że między dawcą, a biorcą tworzy się niezwykła, głęboka relacja. Podarowanie części siebie jest największym dowodem miłości do drugiej osoby.
W spotkaniu w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach wzięli również udział, m.in.: Aleksandra Tomaszek, koordynator transplantacyjny ze Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus w Warszawie i Jacek Fiuk – uczestnik pierwszego w kraju przeszczepu krzyżowego z udziałem dwóch par.
Aleksandra Tomaszek opowiada, że zanim w lutym 2015 roku udało się doprowadzić do takiego przeszczepu, w ciągu dwóch lat skrzyżowano ze sobą około 14 par, co było bardzo trudne logistycznie i emocjonalnie, a także prawnie, bo po raz pierwszy w Polsce sądy uczestniczyły w podobnym przedsięwzięciu. Jacek Fiuk oddał nerkę Alinie, a jej mąż – Przemek, Justynie – żonie Jacka.
– Wszystko jest w jak najlepszym porządku, po samej operacji przez dwa, trzy tygodnie trzeba się oszczędzać, ale z biegiem czasu wszystko wraca do normy i po roku zapomina się o tym czy ma się jedną, czy dwie nerki – opowiada pan Jacek.
Do dziś w Polsce wykonano łącznie dwa przeszczepy krzyżowe i jeden łańcuchowy. W puli jest około 30 par. Aleksandra Tomaszek liczy, że niebawem uda się pomóc kolejnym osobom. Dawca musi być osobą całkowicie zdrową. Koordynator opowiada, że bywa tak, że w trakcie kwalifikacji potencjalni dawcy dowiadują się o chorobie, tym samym ta sytuacja niejednokrotnie ratuje im życie. Aleksandra Tomaszek uważa, że aby mogła wzrosnąć liczba przeszczepów w Polsce, konieczna jest nieustanna edukacja.
Dr n. med. Krzysztof Bidas, zastępca dyrektora do spraw medycznych Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach przypomina, że ideę transplantologii popiera również Kościół. Jego zdaniem problemem jest mentalność Polaków, którzy z jednej strony deklarują poparcie dla danych działań, ale z drugiej strony w niewielkim stopniu przekłada się to na czyny.
W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach od lat notuje się najwięcej pobrań narządów od zmarłych dawców w regionie (dotychczas w 2016 roku było ich 6). W placówce pracuje trzech koordynatorów transplantacyjnych: Wiesława Saladra, neurolog Edyta Brelak i neurochirurg Igor Szydłowski.
Niestety w całym kraju liczba pobrań spada.