By zastąpić pracę jednej pszczoły, potrzeba tysiąca osób. Tym malutkim istotom zawdzięczamy co trzecią łyżkę jedzenia na świecie. Członkowie Ligi Ochrony Przyrody w Kielcach chcą na dachu swojej siedziby przy ulicy Sienkiewicza zamontować ul, aby pokazać, że współżycie pszczół z ludźmi jest możliwe.
Takie praktyki na świecie są już powszechne. Pszczoły mieszkają na obiektach w Paryżu, Londynie, a jeden z warszawskich hoteli serwuje gościom miód z pasieki na własnym dachu. I jak zapewnia Beata Antoszewska sekretarz LOP w Kielcach, miód wyprodukowany przez „miejskie" pszczoły jest zdrowy, bo potrafią one z nektaru wyeliminować metale ciężkie. – Pszczoły w mieście mają lepiej niż na wsi, gdyż nie stosuje się tu pestycydów z grupy neonikotynoidów, które są uważane za jeden z głównym powodów masowego wymierania tych owadów - mówi Beata Antoszewska. Nie martwi się o to, jak pszczoły poradzą sobie w Kielcach, które są bardzo zielonym miastem. Ul na dachu budynku przy głównym deptaku miasta ma stanąć wiosną przyszłego roku.
Jak informuje sekretarz kieleckiej LOP, jej członkowie od pewnego czasu prowadzą akcję edukacyjną, która ma uzmysłowić to, jak owady te są ważne w ekosystemach, że odpowiadają głównie za zapylanie roślin, a nie tylko produkcję miodu. Oszacowano, że światowa wartość rocznego zapylania roślin przez pszczoły jest warta 265 miliardów euro. Tym samym praca ich jest praktycznie bezcenna.
Anna Mazur-Kałuża