Jesteś tutaj:
 
«Powrót

"Z żadną z pasji nie mógłbym się rozstać na zawsze"

"Z żadną z pasji nie mógłbym się rozstać na zawsze"

Mimo codziennych obowiązków, pasje pełnią ważną rolę w jego życiu. Niewątpliwie największą z nich są córki, z którymi dzieli się życiową mądrością. Jan Maćkowiak, członek Zarządu Województwa Świętokrzyskiego, opowiada nam o tym, że warto mieć marzenia i nie można rezygnować z tego, co kocha się najbardziej.

 

Powiedział Pan, że ma pasję na to co robi. Jak udało się Panu to osiągnąć? W dzisiejszych czasach nie jest to łatwe… 
 
To wynika z ciekawości świata, zachwycania się wieloma sprawami. Czegokolwiek w życiu nie próbowałem, pochłaniało mnie całkowicie. Świat jest piękny i jak przyjrzymy się czemukolwiek i zaczniemy to analizować, to odkrywamy jeszcze piękniejsze rzeczy i zaczyna nas wciągać jeszcze bardziej. Kiedy ścigałem się na rowerze, koledzy namawiali mnie na narty. Bałem się wówczas, ale tego, że mnie „wciągną" i pokocham ten sport, a ja ciągle nie miałem czasu na to, by próbować sił w nowych dyscyplinach. Na nartach wprawdzie jeździłem, gdy miałem 12 lat, ale wówczas był zupełnie inny sprzęt. Po latach założyłem takie z prawdziwymi wiązaniami, stanąłem na stoku i pomyślałem, że to jest naprawdę to. Znowu się zachwyciłem…
 
Kiedyś uprawiał Pan kolarstwo Masters. Czy ten rodzaj sportu nadal pełni ważną rolę w Pańskim życiu?
 
Pasjonowało mnie kolarstwo w ogóle. To fajna sprawa. Kiedy byłem młody i miałem czas na treningi chyba byłem zbyt leniwy. Pan Bóg nie dał mi takiego talentu, abym bez wysiłku od razu był najlepszy. Byłem za leniwy, by ciężko trenować i osiągać wyniki, bo interesowały mnie przyjemniejsze i prostsze rzeczy. Ale wróciłem do sportu, gdy miałem trzydzieści parę lat i stwierdziłem, że jeżeli nie zajmę się aktywnością, to moje życie będzie gorsze. Wówczas wróciłem do kolarstwa. Odnalazłem przyjemność w ciężkim treningu. Zauważyłem, że jeżdżę szybciej od moich kolegów, a w amatorskich rywalizacjach szło mi dobrze. Wtedy mój przyjaciel Andrzej Sypytkowski namówił mnie bym spróbował sił w wyścigach. Powiedział, że chyba zmarnowałem talent. Po kilku latach ścigania się doszedłem do wniosku, że rywalizacja jednak nie jest najważniejsza. Stres i ściganie się z kolegami, którzy trenowali od zawsze i byli mistrzami w tym co robią, spowodowały, że stwierdziłem, że to nie ma sensu. Poza tym praca, którą wtedy wykonywałem nie pozwalała mi na rzetelny i intensywny trening. Sport ten ciągle jest dla mnie fajny  i nadal uważam, że dużą frajdą jest jazda na rowerze. Wspomnę jeszcze, że byłem założycielem Skarżyskiego Towarzystwa Cyklistów i jego pierwszym prezesem.   
 
Wiem, że lubił Pan też biegać, zwłaszcza na długie dystanse… 
 
Chyba mam predyspozycje do sportów wytrzymałościowych. Kiedy trenowałem na rowerze, potrzebowałem również aktywności zimą. Przychodziła słota, więc bieganie stało się alternatywą. Biegałem z kolegami, którzy pokonywali maratony. Szybko okazało się, że nie jestem gorszy od nich. Znalazłem w tym sporcie radość. Nadal staram się biegać. W ciągu godziny mogę przebiec ponad 12 kilometrów. Zawsze podchodziłem jednak to tego z dystansem. 
 
Sport uczy dyscypliny, wytrwałości i zdrowego współzawodnictwa. W jaki sposób wpłynął na Pana?
 
Także mnie nauczył wytrwałości, uporu, a także dzielności, choć to cecha, która nieczęsto jest przypisywana sportowcom. Gdy wiele jest przeciw, nie masz siły i chcesz to rzucić, dzielność każe ci wytrwać i dalej dążyć do celu. Sport daje mi zdrowie. Lubię poczucie, że jestem sprawny. 
 
Wiem też, że lubi Pan malarstwo…
 
Pan Bóg dał mi chyba zdolności plastyczne i z nich wzięło się moje zainteresowanie malarstwem. Zawsze chętnie rysowałem i malowałem, byłem do tego zachęcany. Gdy miałem około 10 lat, okazało się, że moja zdolność rozróżniania barw jest w znacznym stopniu upośledzona. Na początku mi to nie przeszkadzało. Jednak, gdy zacząłem bardziej świadomie do tego podchodzić, to zrozumiałem, że jeśli chodzi o grę barwą i barwny przekaz, nigdy nie będą dobry. Teorię barw znam doskonale do dziś, ale wówczas polegało to na tym, że odgadywałem kolory, a nie odwzorowywałem tego to widzę, czym się zachwycam. Jest mi smutno, gdy pomyślę, że jeżeli widzę świat taki piękny i kolorowy, a cierpię na tę przypadłość, to mogę sobie tylko wyobrazić jak widzą go inni. 
Zawsze zachwycały mnie prace mistrzów. Mój gust zmieniał się. Gdy miałem kilkanaście lat podobały mi się rzeczy efektowne, a nawet efekciarskie, np. dzieła Salvadora Dali i jego pomysły oraz treści, które przemycał. Dziś wielu młodych ludzi nadal go ceni. Kiedyś zachwycali mnie też Boris Vallejo, czy Wojciech Siudmak. Potem był Jacek Malczewski, do dziś kocham secesję i jej wielką dekoracyjność. Lubię odwiedzać miejsca, gdzie są secesyjne elementy w architekturze i podziwiać piękne przedmioty z tej epoki. Wracając do malarstwa, najbardziej lubię impresjonistów, malarstwo przełomu XIX i XX wieku.   
 
Czy nadal Pan maluje?
 
Dziś rysuję moim córeczkom, które mają 5 i 7 lat. Daje mi to przyjemność, choć nie jest to realizowanie jakichś moich ambicji, czy kształcenie zdolności. Jeśli chodzi o malarstwo, to miałem kolegów, którzy od zawsze malowali – Marka Łyczka i Ryszarda Rosińskiego. Oni mają prawdziwy talent i porównując się z nimi, dałem sobie spokój z tym zajęciem, a że wciąż coś nowego mnie zachwycało, to rozstałem się z nim bez żalu.  
Ja naprawdę wielu rzeczy próbowałem. Był czas, gdy nie było można kupić mebli. Postanowiłem więc zrobić je sam. O to jak używać struga i w jaki sposób pracować w drewnie, pytałem znajomego starego stolarza. Pokochałem robotę w drewnie. Nauczyłem się politurowania – zapomnianej już dziś sztuki. W ogrodzie, w starej oborze, mam już prawie gotowy warsztacik stolarski. Kupiliśmy pianino córkom i obiecałem im, że w ciągu zimy postaram się położyć na nim politurę, choć to naprawdę trudne zajęcie.
 
 
Jest Pan od niedawna właścicielem dwóch borzojów - chartów rosyjskich. Czy to początek nowego hobby?
 
To moje najświeższe i największe dziś hobby. Bardzo lubię robić im zdjęcia. Miałem już kiedyś borzoje. Nie potrafię powiedzieć, w którym momencie życia zainteresowałem się tą rasą. Dla mnie były tak egzotyczne i nieziemskie, a jednocześnie tak odległe, że nie wiedziałem, czy będę je kiedykolwiek miał. Kiedy pojawił się Internet i zacząłem dużo o nich czytać dowiedziałem się, że były to ulubione psy carów i bojarów rosyjskich, a dobry pies był wart tyle co kilka wiosek. Były też przedmiotem podarków na królewskich dworach. Przede wszystkim zwierzęta te kochały ludzi i były bardzo dzielne. Do tego na zdjęciach zobaczyłem jak inne są od wszystkich – piękne i niezwykle szlachetne. Posiadanie borzoja było więc moim wielkim marzeniem. 
 
Czy któraś z Pańskich córek podziela Pańskie zainteresowania?
 
Najstarsza córka – Marta ma 29 lat. Już w wieku trzech lat stworzyła tak piękne rysunki, że przechowywane są do dziś. Poza tym wydaje mi się, że odziedziczyła po mnie mocny charakter. W którymś momencie życia powiedziała jednak, że nie będzie rysować, a ja nadal uważam, że potencjał ma duży. Mamy wspólne muzyczne pasje. Polecamy sobie różne „kawałki". To ona zachęciła mnie do słuchania Eminema, czy 2Pac`a. Na początku tego nie przyjmowałem. Ja Martę zachęciłem do słuchania muzyki, na której się wychowałem, czyli Janis Joplin, Jimiego Hendrixa, Erica Claptona, czy Deep Purple. Tak samo polecamy sobie filmy i książki. Wyjątkowe było dla mnie to, gdy w średniej szkole poleciłem jej np. książkę pt. „Buszujący w zbożu" Salingera, a ona po jakimś czasie przyszła do mnie i mówiła, że jej cała klasa już to przeczytała. 
Także Julia, która ma dziś 7 lat, zachwyca się różnymi rzeczami. Balet był dla niej najważniejszy, a z czasem stwierdziła, że będzie malarką. Z tym, że równolegle z tą fascynacją, chciała być panią kelnerką. Obecnie, jak większość dziewczynek w jej wieku, zaplata gumki. Często irytuje się, gdy nie wychodzi jej tak doskonale, jak na filmie, który ogląda na You Tube. Dziewczyny kochają muzykę. Sam próbuję je w tym kierunku kształtować. Malutka Marysia chętnie spędza czas z naszymi psami.  
 
A czy jest coś, czym one Pana „zaraziły", jeśli chodzi o pasje?
 
Nie umiałem pokochać ich Małych Księżniczek i kucyków „Little Pony", choć byłem namawiany, by obejrzeć filmy z tymi bohaterami. Natomiast razem się śmiejemy, gdy śpiewamy „Aram Zam Zam"… Jedno wiem na pewno - one są naprawdę ciekawe świata.  
 
Jest Pan bardzo zapracowanym człowiekiem, dlatego wspomniane zainteresowania na razie odłożył Pan na później. A gdyby musiał Pan wybrać jedno z nich, by poświęcić się mu całkowicie?
 
Nie mógłbym tego zrobić. Doskonale jest, jeśli robimy to, co kochamy i dobrze nam za to płacą. Jestem odpowiedzialną osobą i wiem, że muszę utrzymać moją rodzinę. Żadna z wymienionych przeze mnie pasji nie da mi tyle, bym mógł w pełni oto zadbać. Jednak z żadnym z hobby nie mógłbym się rozstać na zawsze. Nadal chętnie sięgam po ciekawe książki, oglądam dobre filmy, rysuję dziewczynkom, ale myślę, że kiedyś powrócę do malarstwa. Na rower szosowy siadam bardzo rzadko, ale na górskim częściej się „rozkręcam". Bez zawodów i intensywnego treningu nadal biegam. Raz mam więcej, a raz mniej czasu, to zależy od pracy. Nie jestem człowiekiem nakierowanym na jedną specjalizację. Najważniejsze jednak jest to, że cały czas, niezmiennie, dzieci są moją wielką pasją. Jestem fanem moich córek.   
 
W swoim życiu spotkał Pan z pewnością wielu ciekawych ludzi. Czy wśród nich były osoby, które w jakimś stopniu Pana do czegoś zainspirowały?
 
Z chęcią wymienię tu kilka osób. Moja ciotka Helena z Jawora, kobieta, która dużo czytała i potrafiła mi polecić interesującą literaturę, z którą dużo rozmawiałem. Mieszkała w pięknej poniemieckiej kamienicy, a atmosfera w jej domu była wręcz dworska. Ciotka była wyemancypowaną kobietą jak na swoje czasy. Lubiła palić papierosy, a ja jako 18-latek z nią popalałem i byłem dumny, że mogę robić to właśnie z ciocią Heleną. 
Wspomniani przeze mnie przyjaciele - Marek Łyczek i Ryszard Rosiński zachwycili mnie talentem malarskim. Kazimierz Rychlik, hodowca borzojów z jego miłością do tej rasy i efektami jakie osiągnął dzięki intuicji i talentowi. Stefan Siewierski, jeden z moich nauczycieli i przyjaciel, który dał mi wiele życiowej mądrości. Miałem przyjemność spotkać Władysława Frasyniuka, którego bardzo cenię i szanuję za piękny życiorys i za wiele mądrych rozmów. Kilka lat współpracowałem z Januszem Onyszkiewiczem – zawsze z przyjemnością go spotykam. Miałem wielką radość rozmawiać z Markiem Edelmanem, który mnie zadziwiał – mądry polityk i człowiek. Moja babcia Franciszka, która wychowywała nas z mamą. Wyjątkowo mądra kobieta, która wpoiła nam elementarne mądrości życiowe, ludzką przyzwoitość, prosto pojmowaną, jasną…  Zazdrościłem jej szczerej wiary i oddania religii, dzięki czemu życie przeżyła godziwie. „Czerpię" z wielu ludzi. Kochać ludzi, być z nimi, rozmawiać, to kolejna moja pasja. 
 
Dziękuję za rozmowę.
 
 
 
Rozmawiała Magda Pokrzepa
Fot. Damian Burzyński/archiwum własne marszałka
 
 
 
 

Polecamy:

       

 
  • JuraPark Bałtów (fot.: Bałtowski Kompleks Turystyczny)
    JuraPark Bałtów (fot.: Bałtowski Kompleks Turystyczny)
  • Pałac Krzyżtopór z XVII wieku (fot.: Dariusz Kalina)
    Pałac Krzyżtopór z XVII wieku (fot.: Dariusz Kalina)
  • Nowoczesny parking w centrum Kielc (fot.: Zbigniew Masternak)
    Nowoczesny parking w centrum Kielc (fot.: Zbigniew Masternak)
  • Zamek Królewski z przełomu XIII i XIV wieku w Chęcinach (fot.: Zbigniew Masternak)
    Zamek Królewski z przełomu XIII i XIV wieku w Chęcinach (fot.: Zbigniew Masternak)
  • Kościół z Rogowa w skansenie w Tokarni (fot.: Zbigniew Masternak)
    Kościół z Rogowa w skansenie w Tokarni (fot.: Zbigniew Masternak)
  • Staw w kieleckim Parku Miejskim (fot.: Dariusz Kalina)
    Staw w kieleckim Parku Miejskim (fot.: Dariusz Kalina)
  • ul. Sienkiewicza w Kielcach przedświąteczny klimat (fot.: Zbigniew Masternak)
    ul. Sienkiewicza w Kielcach przedświąteczny klimat (fot.: Zbigniew Masternak)
  • Wioska - Osada Średniowieczna w Hucie Szklanej gm. Bieliny (fot.: Zbigniew Masternak)
    Wioska - Osada Średniowieczna w Hucie Szklanej gm. Bieliny (fot.: Zbigniew Masternak)
  • Zamek w Sobkowie ( Fot.: Zbigniew Masternak)
    Zamek w Sobkowie ( Fot.: Zbigniew Masternak)
  • Zamek w Sobkowie (Fot.: Zbigniew Masternak)
    Zamek w Sobkowie (Fot.: Zbigniew Masternak)
  • Regionalne Centrum Naukowo Technologiczne w Podzamczu Chęcińskim (Fot.:Z. Masternak)
    Regionalne Centrum Naukowo Technologiczne w Podzamczu Chęcińskim (Fot.:Z. Masternak)
  • Zamek w Chęcinach (Fot.: Zbigniew Masternak)
    Zamek w Chęcinach (Fot.: Zbigniew Masternak)
  • Kieleckie Centrum Kultury (Fot.: Zbigniew Masternak)
    Kieleckie Centrum Kultury (Fot.: Zbigniew Masternak)
  • Regionalne Centrum Naukowo-Technologiczne w Podzamczu Chęcińskim (Fot.: Z. Masternak)
    Regionalne Centrum Naukowo-Technologiczne w Podzamczu Chęcińskim (Fot.: Z. Masternak)
  • Święty Krzyż (Fot.: Zbigniew Masternak)
    Święty Krzyż (Fot.: Zbigniew Masternak)
  • Pejzaż w Barczy (Fot.: Andrzej Borys)
    Pejzaż w Barczy (Fot.: Andrzej Borys)
  • Zamek Rycerski w Chęcinach (Fot.: Andrzej Borys)
    Zamek Rycerski w Chęcinach (Fot.: Andrzej Borys)
  • Dąb Bartek w Zagnańsku (Fot.: Andrzej Borys)
    Dąb Bartek w Zagnańsku (Fot.: Andrzej Borys)
  • Europejskie Centrum Bajki w Pacanowie (Fot.: Zbigniew Masternak)
    Europejskie Centrum Bajki w Pacanowie (Fot.: Zbigniew Masternak)
  • Gołoborze (Fot.: Andrzej Borys)
    Gołoborze (Fot.: Andrzej Borys)
  • Gołoborze 2. (Fot.: Andrzej Borys)
    Gołoborze 2. (Fot.: Andrzej Borys)
  • Jaskinia Raj (Fot.: Andrzej Borys)
    Jaskinia Raj (Fot.: Andrzej Borys)
  • Rezerwat skalny Ślichowice (Fot.: Andrzej Borys)
    Rezerwat skalny Ślichowice (Fot.: Andrzej Borys)
  • Pejzaż Klonów (Fot.: Andrzej Borys)
    Pejzaż Klonów (Fot.: Andrzej Borys)
  • Zamek Krzyżtopór w Ujeździe (Fot.: Andrzej Borys)
    Zamek Krzyżtopór w Ujeździe (Fot.: Andrzej Borys)
  • Muzeum Techniki w Maleńcu (Fot.: Andrzej Borys)
    Muzeum Techniki w Maleńcu (Fot.: Andrzej Borys)
  • Pejzaż w Ameliówce (Fot.: Andrzej Borys)
    Pejzaż w Ameliówce (Fot.: Andrzej Borys)
  • Pejzaż w Masłowie (Fot.: Andrzej Borys)
    Pejzaż w Masłowie (Fot.: Andrzej Borys)
  • Politechnika Świętokrzyska w Kielcach (Fot.: Andrzej Borys)
    Politechnika Świętokrzyska w Kielcach (Fot.: Andrzej Borys)
  • Ratusz w Sandomierzu (Fot.: Zbigniew Masternak)
    Ratusz w Sandomierzu (Fot.: Zbigniew Masternak)
  • Sielpia zimą (Fot.: Andrzej Borys)
    Sielpia zimą (Fot.: Andrzej Borys)
  • Zamek Królewski w Sandomierzu (Fot.: Zbigniew Masternak)
    Zamek Królewski w Sandomierzu (Fot.: Zbigniew Masternak)
  • Pałac w Kurozwękach (Fot.: Zbigniew Masternak)
    Pałac w Kurozwękach (Fot.: Zbigniew Masternak)
 
 
Imieniny:
Bernarda i Bazylego
Wszystkiego najlepszego!