W cyklu Poznaj Koła Gospodyń Wiejskich ze świętokrzyskiego zapraszamy na spotkanie z gościnnymi mieszkańcami Skarżyska Kościelnego.
Mamy w Kościelnym Koło Gospodyń
Nie wszyscy może go znają
Panie w tym kole pieką, gotują
Piosenki również śpiewają
- To początek naszej przyśpiewki. Prezentujemy je zawsze, gdy jesteśmy poza Kościelnym, bo piosenka kończy się strofą o gminie i naszym świętokrzyskim województwie - mówi Irena Sykulska, przewodnicząca Koła.
Koło w Skarżysku Kościelnym zrejestrowane zostało w lipcu 2016 roku. Jak na tak młode koło, może pochwalić się pokaźną liczbą udziałów w konkursach, imprezach plenerowych, spotkaniach.
- Można powiedzieć, że się reaktywowaliśmy i mamy z czego czerpać dobre wzorce. Koło działało już prężnie w PRL. Prowadziła je wtedy Janina Adamczyk. Były kursy gotowania, pieczenia. Istniała wypożyczalnia zastawy stołowej. Organizowano kuligi, ogniska, pieczenie ziemniaka - wspomina przewodnicząca.
Agnieszka Śledź od młodych lat uwielbiała robótki ręczne. Na nasze spotkanie przyniosła te kolorowe cudeńka. Wyszywane ręcznie lub robione na drutach, czy szydełku serwetki, kwiaty z bibuły, plecione koszyczki. - Zawsze lubiłam mieć zajęte ręce. Teraz mam więcej czasu, więc wróciłam z radością do swojego hobby. Niektórzy chcą siedzieć przed ekranem telewizora, a ja wolę robić takie niewielkie ozdoby - mówi skromnie pani Agnieszka pokazując stół uginający się od prac wykonanych ręcznie.
- Swoje wyroby wystawia także na dożynkach, imprezach ludowych. Robi ozdoby świąteczne. Wszystkim się bardzo te prace podobają - chwali swoja koleżankę Szymon Płusa, sekretarz Koła.
Sekretarza chwalą z kolei wszystkie panie, które przyjechały do Świetlicy Środowiskowej w Skarżysku Kościelnym, aby się ze mną spotkać.
-To jest nasza podpora. Zawsze w dobrym humorze, wesoły, skory do pomocy. Śpiewa, prowadzi kabaret - pani Bogusława Kowalik, podchodzi do sekretarza i szybko intonują piosenkę ludową. Dołączają pozostałe panie.
Jolanta Kapusta przekonuje, że występy, tak jak wcześniej przygotowania do nich, to dobra zabawa. - My po prostu lubimy śpiewać, spotykać się. Widzi pani te ozdoby na ścianach, balony, kwiaty, łańcuchy? To pozostałość po zabawie sylwestrowej. Wszystko przygotowałyśmy sami. Jaka satysfakcja! Siedemdziesiąt osób siedziałoby w domu, a tak, bawili się na prawdziwym balu - opowiada pani Jolanta.
- To powiedz jeszcze, że pięćdziesiąt osób odeszło z kwitkiem, bo gdzie można by ich posadzić? Wszystko przygotowałyśmy w domu. Tu nie ma gdzie. Co najwyżej herbatę można zrobić - uzupełnia Maria Pająk.
Najlepsza kucharką wśród trzynastu pań z KGW jest Jolanta Kapusta.
- Z krwi i kości kuchareczka - mówi Urszula Fijałkowska. - Nawet piosenka dla niej ułożona jest specjalnie - dodaje i intonuje:
jest kuchareczka, kobitka miła/
która potrawy przyrządza/
dziewczynki chętnie jej pomagają/
a ona nimi zarządza
- to o naszej Joli piosenka - kończy pani Urszula.
Na spotkanie przyszła również Halina Skóra. - Nie mam właściwie wiele do powiedzenia, bo nowa jestem. Bardzo się cieszę, że się zdecydowałam, ale na razie się przyglądam. Chciałam z domu wyjść, robić coś pożytecznego. Wiem czym zajmują się koleżanki i koledzy z koła i bardzo podoba mi się to co robią. Tradycje podtrzymują, wracają do dawnych zwyczajów, do tego, co człowiek pamięta z dzieciństwa. Pozazdrościłam i jestem.
Milczący do tej pory panowie, którzy zasiedli po prawej stronie rozłożonych na środku świetlicy stołów, włączają się do rozmowy. Mieczysław Szwed i Wojciech Drzewiecki, obok Szymona Płusy stanowią mniejszą, męską część Koła. - Nasze koleżanki tak nas wciągnęły w to koło. Ale dobrze. Taka tradycja zawsze na wsi była. Dawniej wszyscy przychodzili na zabawy wiejskie, na spotkania. Trzymali się razem. Teraz wszystko wygląda inaczej. Dlatego warto działać, organizować imprezy, krzewić kulturę wiejską, integrować mieszkańców - mówi z przekonaniem pan Mieczysław.
- Zorganizowaliśmy już bardzo dużo integracyjnych spotkań. Żeby trochę rozruszać mieszkańców. Były andrzejki, ostatki, Dzień Kobiet, kuligi letnie, ogniska i turnieje. Prezentowaliśmy się na Wyborach Chłopa Roku w Racławicach - mówi Wojciech Drzewiecki.
- Gmina o nas dba. Trzeba pochwalić wójta Zdzisława Woźniaka. Nie ma problemu, jak potrzebujemy salę, na przykład na zorganizowanie imprezy ostatkowej. Idzie się do wójta, we wszystkim można się dogadać. Podobnie z sekretarz gminy Moniką Mączyńską. Jestem prezesem Klubu Sportowego, jak potrzebne nam są dyplomy, nagrody, to nawet nie zawsze musimy się spotkać w gminie. Przez telefon, sms ustalamy co i jak. Sekretarz gminy zawsze nas wesprze - mówi Szymon Płusa.
Pani Bogumiła Kowalik nie dziwi się, że pieniędzy w gminie na wszystkie działania nie wystarczy, ale gdyby tak gmina wyposażyła kuchnię w świetlicy, żeby można było w niej gotować, nic przeciw by nie miała. Podobnie myśli Urszula Fijałkowska, choć rozumie, że to nie jest takie proste, bo musiałby ktoś odpowiadać za taki sprzęt w kuchni. A przecież nikt nie siedzi w świetlicy całymi dniami.
Przewodnicząca Rady Gminy Marzena Piętak, potwierdza, że KGW uświetnia swoimi występami wiele gminnych uroczystości. - W tym KGW, podobnie jak w innych organizacjach, stowarzyszeniach, zespołach, klubach w gminie, działają najbardziej aktywni mieszkańcy, tacy, którym zależy na dobru gminy. Zawsze więc ich wspieramy. To nasza chluba. Ale na przykład wyposażenie kuchni, rzeczywiście łączy się z odpowiedzialnością za sprzęt. Świetlica służy każdemu, nie tylko wybranemu kołu, więc nikt tego nie chce wziąć na siebie. Ale panie sobie świetnie radzą. Świadczą o tym nagrody i wyróżnienia, które przywożą do gminy - mówi przewodnicząca Rady Gminy Skarżysko Kościelne Marzena Piętak.
W finale Konkursu Nasze Kulinarne Dziedzictwo Smaki Regionu panie otrzymały nagrodę za Bulwę Skarżyską, czyli zapomniany topinambur na surowo, jako pasztet i jako chipsy. Teraz wyjaśniają, że bulwy są bardzo odżywcze, smaczne i posiadają właściwości zdrowotne. Mogą być na przykład wykorzystywane w diecie cukrzycowej.
Do sukcesów KGW w Skarżysku Kościelnym trzeba zaliczyć także wyróżnienie w Wojewódzkim konkursie na potrawę z gęsi kieleckiej - Smaki Gęsiny. W Rakowie panie prezentowały cały powiat skarżyski, przygotowując gęś w miodzie z cebulą. Również w I Suchedniowskim Święcie Kaszy, zaskoczyły jurorów różyczkami z mąki jaglanej i zdobyły wyróżnienie. Ich przepis na różyczki i kotlety jaglanki, został umieszczony w okolicznościowej książeczce kucharskiej.
Gdy rozmawialiśmy, zima ciągle zaskakiwała brakiem śniegu. Ale w kole mówiło się, że tradycja kuligów musi być podtrzymana. - Zima jeszcze nadejdzie i pojedziemy saniami przez naszą piękną gminę - zapowiadał Szymon Płusa.
Marzena Sobala