Zawodnicy trenera Talanta Dujszebajewa nie zawiedli swoich kibiców i w świetnym stylu pokonali Orlen Wisłę Płock 32:22.
Mecz nie zapowiadał się jednak tak dobrze, jak się skończył. Zaledwie tydzień wcześniej kielczanie doznali bolesnej porażki z Vardarem Skopje w Lidze Mistrzów i wszyscy obawiali się tego, jak żółto-biało-niebiescy poradzą sobie z kolejnym silnym rywalem. Do tego wszystkiego zespół Vive w meczu z płocczanami nie mógł liczyć na kontuzjowanych Krzysztofa Lijewskiego i Marina Sego.
Początek meczu potwierdził te obawy. Gdy po trzech minutach Wisła prowadziła 3:1 zapewne wielu kibiców przestraszyło się, że może dojść do powtórki ze Skopje. Jak się jednak później okazało, nic bardziej mylnego. Kielczanie szybko się otrząsnęli z początkowej indolencji i zaczęli odrabiać straty. Ataki gospodarzy stały się bardzo skuteczne, a ich twarda obrona prowokowała straty lub niecelne rzuty gości. Grą Vive świetnie kierował Tkaczyk, a do siatki co rusz trafiał Bielecki. Po kwadransie gry było już 9:5 dla Vive. Co ważne, podopieczni trenera Dujszebajewa utrzymywali wysoką koncentrację, dzięki której popełniali mało błędów i mogli trzymać rywali na dystans. Dobra gra w obronie i dobra skuteczność w ataku pozwoliły do przerwy utrzymać czterobramkową przewagę 15:11.
W drugiej części meczu kibiców nie zaskoczył żaden niespodziewany obrót wydarzeń, a od 35 do 43 minuty zawodnicy Vive zagrali wręcz koncertowo. W ciągu tych ośmiu minut gospodarze rzucili płocczanom aż siedem bramek nie tracą przy tym ani jednej. Obrona, która dobrze spisywała się w pierwszej odsłonie spotkania, w drugiej grała jeszcze lepiej. Do tego dochodziły kapitalne interwencje Szmala, którymi nasz bramkarz odbierał przeciwnikom chęć do gry. Bezradni płocczanie w 43 minucie przegrywali więc już 14:24, a na parkiecie nic nie wskazywało na to, by jeszcze mogli coś zdziałać. Jak na „świętą wojnę" przystało często dochodziło jednak do brutalnych zagrań, a sędzia zmuszony był przerywać akcje. Wskutek fauli, za nadmiar żółtych kartek, plac gry musiał opuścić Mateusz Kus. Wcześniej za niewłaściwe zachowanie ukarany został także m.in. trener Wisły Manolo Candenas. Dziesięciobramkowa przewaga Vive utrzymała się do końca spotkania. Bezpieczny wynik sprawił, że trener Dujszebajew mógł na pięć minut przed końcem meczu zmienić Szmala w bramce i zastąpić go młodym Krzysztofem Markowskim.
Pokonując Wisłę 32:22 zawodnicy z Kielc udowodnili, że po wysokiej porażce z Vardarem potrafili szybko się pozbierać. Wygrana nad odwiecznym rywalem z Płocka z pewnością pozytywnie wpłynie na na żółto-biało-niebieskich i doda im jeszcze więcej pewności siebie przed następnymi pojedynkami na europejskiej arenie. Za mecz z Wisłą trzeba pochwalić całą drużynę, ale największe brawa należą się Sławomirowi Szmalowi, który świetnie dał sobie radę bez pomocy Marina Sego oraz Karolowi Bieleckiemu, który do siatki rywala trafił aż 12 razy przy stuprocentowej skuteczności.
Vive Tauron Kielce - Orlen Wisła Płock 32:22 (15:11)
Vive Tauron Kielce: Szmal, Markowski - Bielecki 12 (6), Jurecki 4, Aginagalde 3, Strlek 3, Tkaczyk 3, Cupić 2, Jachlewski 2, Buntić 1, Reichmann 1, Zorman 1, Kus, Chrapkowski, Vujović.
Kary: 12 minut.
Orlen Wisła Płock: Corrales, Wichary - Daszek 4 , Tarabochia 4, Zelenović 4, Ghionea 2, Oneto 2 , Racotea 2, Nikcević 1 , Pusica 1, Wiśniewski 1, Żytnikow 1, Piechowski, Rocha.
Kary: 10 minut.
Po meczu powiedzieli:
Grzegorz Tkaczyk (Vive Tauron Kielce): Po meczu z Vardarem na treningu zjawili się nasi kibice, którzy zapewnili, że są z nami na dobre i na złe i dodali nam otuchy. Nie pozostało nam więc nic innego, jak odwdzięczyć się dobrą grą i zwycięstwem w meczu z Wisłą. Atmosfera dziś na meczu była fenomenalna. Mecze z Wisłą zawsze charakteryzowały się tym, że są bardzo zacięte, spodziewaliśmy się więc o wiele trudniejszego meczu, ale dziś nasza obrona razem ze Sławkiem Szmalem spisywała się świetnie i przeciwnik nie znajdywał recepty na jej pokonanie, a jeżeli już to Sławek ich zatrzymywał.
Julen Aginagalde (Vive Tauron Kielce): Zawsze kiedy gramy z Płockiem są duże emocje, nerwy i tak też było dzisiaj. Do przerwy wygrywaliśmy czterema bramkami, ale wiedzieliśmy, że aby wygrać cały mecz musimy w drugiej połowie ciągle grać na sto procent. Walczyliśmy z całych sił i to nam się udało.
Trener Manolo Candenas (Orlen Wisła Płock): Gratuluję Talantowi i całemu zespołowi z Kielc. Nie mogę nic więcej powiedzieć, gratulacje.
Adam Wiśniewski (Orlen Wisła Płock): Gratuluję zespołowi z Kielc i trenerowi Talantowi, bo zagrali dziś bardzo dobre spotkanie. W pewnych momentach gry bardzo dobrze nas wypunktowywali. My zaczęliśmy mecz dobrze, prowadziliśmy 3:1, ale później niestety Kielce zaczęły dobrze grać. W drugiej połowie chcieliśmy jeszcze powalczyć, ale niestety nie udało się i zostaliśmy rozbici.
Trener Talant Dujszebajew (Vive Tauron Kielce): Mieliśmy bardzo ciężką sytuację po przegranej w Skopje, ale moi zawodnicy dali radę i wygrali dziś ważny mecz z Wisłą. Gratulację należą się dziś całemu zespołowi, ale specjalne dla Grzegorza Tkaczyka, Sławomira Szmala i Mateusza Kusa, którzy zagrali nieprawdopodobnie mocny mecz. Chciałbym też podziękować wszystkim naszym kibicom. W poniedziałek dzięki ich wizycie na treningu wstaliśmy z kolan i dziś razem z nimi pokonaliśmy Wisłę.
Karol Bielecki (Vive Tauron Kielce): Widowisko było gorące, bo dużo było nerwów, emocji i walki. To był na pewno bardzo ważny mecz dla nas i naszych kibiców. Podeszliśmy do tego spotkania bardzo skoncentrowani i udało nam się zagrać bardzo dobrze w obronie i ataku. Nasze zwycięstwo było zdecydowane, co jest budujące dla nas. Cieszymy się z takiego wyniku.